Pszczółka Maja, odcinek 66. – Mucha Funia – Bajki dla dzieci – recenzja

Pszczółka Maja to popularny serial animowany, który w Polsce pojawił sie w latach 80. i od początku zyskał wierną widownię. Został wyprodukowany przez Nippon Animation, studio austriacko-japońsko-niemieckie. Bajka składała się z dwóch serii po 52 odcinki. W Polsce otrzymała pełny dubbing, a utwór otwierający każdy odcinek, który śpiewał zmarły niedawno Zbigniew Wodecki, jest dziś jedną z nostalgicznych wizytówek tamtych czasów.

Kierowany sentymentem, postanowiłem poddać analizie odcinek 66. serii o tytule – „Mucha Funia”. Całość odcinka dostępna jest w serwisie YouTube pod adresem: https://www.youtube.com/watch?v=S8VR1nAfCxo

Odcinek rozpoczyna scena leczenia Pana Wija (gąsienica) przez Doktora (Ślimak Winniczek). Doktor stawia diagnozę chorej nogi i zaleca zmianę nawyków żywieniowych. Pan Wij stwierdza, że nie lubi diety, bo to oznacza, że nie będzie mógł jeść tego, co lubi. Wówczas Doktor wzywa Siostrę Ciach-Ciach (modliszka), która sugeruje, że może obciąć chorą nogę, skoro pacjent nie chce innego leczenia. Ten argument nakłania Pana Wija do zastosowania się do poleceń Doktora.

Już w pierwszej scenie widzimy, jak bajka przekazuje informacje dzieciom, że zawsze warto przestrzegać zaleceń lekarza, nawet jeśli oznacza to nieprzyjemności z przyjmowania leków lub jedzenia innych potraw niż zazwyczaj.

Kolejnym pacjentem Pana Doktora jest Gucio (truteń), którego boli brzuch. Pan Doktor szybko stawia diagnozę – Gucio przejadł się miodem i potrzebuje lekarstwa. Z tego momentu bajki również możemy wyciągnąć morał, że przejedzenie słodyczami może powodować dotkliwe konsekwencje u dzieci.

Kiedy Gucio i Maja (pszczółka) rozmawiają z Doktorem, na niebie pojawia się chora Funia (mucha). Funia spada na łąkę i trafia pod opiekę Doktora. Okazuje się, że zbliżyła się zbyt blisko ludzi i zachorowała od wdychania środka przeciw owadom.

Funia jest główną bohaterką odcinka. To wokół niej skupia się problematyka tego epizodu. Funia przeżywa bowiem chwile zwątpienia. Uważa, że jako mucha jest nieprzydatna i nielubiana. Żali się Mai i Guciowi, że w przeciwieństwie do pszczół, mrówek, motyli, jej życie nie ma żadnego sensu. Twierdzi, że nie wykonuje żadnej przydatnej pracy, a do tego jest brzydka.

Nieroztropny Gucio popiera Funię w jej troskach. Potwierdza, że muchy są powszechnie zwalczane i sam za nimi nie przepada. Bardziej czuła Maja próbuje pocieszać Funię strofując przy tym Gucia za jego brak czułości.

W tym momencie rysuje się wyraźny kontrast pomiędzy postawą Mai i Gucia. Gucio wydaje się być nieczuły na innych i dba wyłącznie o swoje dobre samopoczucie oraz pełny brzuch, szybko wydając wyroki i niezbyt analizując sytuacje. Maja z kolei jest jego przeciwieństwem – stara się zrozumieć Funię, jest ciekawa tego, co myśli – ale nie ocenia, stara się jedynie podnieść Funię na duchu.

Takie kontrastowe zestawienie postaw życiowych na pewno wzmacnia przekaz. Maja jako główna bohaterka serii może być postrzegana przez dzieci jako ktoś, kogo warto naśladować – być otwartym i wrażliwym na emocje drugiej osoby.

Nieoczekiwanie w odcinku pojawia się kolejna postać – Bzyk (mucha). Bzyk jest popularny, radosny i odważny, stanowi zupełne przeciwieństwo Funi. Za punkt honoru stawia sobie przekonanie Funi, że nawet życie muchy może być pełne wrażeń i warte przeżycia. Funia reaguje na to sceptycznie, ale daje się nakłonić na lot z Bzykiem. Oboje udają się na pobliskie pastwisko, gdzie Bzyk daje popis obcowania z bydłem domowym. Zawadiacko siada na krowy, zaczepia je. W kulminacyjnym momencie popisywanie się przed Funią, Bzyk wlatuje do pyska krowy. Maja i Funia obawiają się, że Bzyk zginał. Ten jednak po chwili wylatuje pokazując towarzyszkom, że nic sie nie stało. Zniesmaczona i przerażona Funia odlatuje, a Bzyk pozostaje niepocieszony.

Okazuje się, że skrajna postawa Bzyka wobec apatii życiowej Funii, też nie jest najlepszym sposobem na spędzanie czasu. Bzyku bowiem odnosi kontuzję, a jego zachowanie w ostatecznym rozrachunku okazuje się bardzo lekkomyślne i mocno krytykowane m.in. przez Doktora, który w mocnych słowach wyraża się o postępku Bzyka. Stwierdza również, że „współczesna medycyna nie zna lekarstwa na dolegliwość Bzyka”. Ma tu na myśli zadurzenie w Funi. Okazuje się bowiem, że Bzyk jest do szaleństwa zauroczony swoją nową koleżanką.

Poszukiwania sensu życia much znajdują finał w  scenach wyznania wzajemnej sympatii. Funia i Bzyku zrozumieli, że prawdziwy sens życia można odnaleźć kiedy jest się z kimś blisko. Odcinek kończy się podarunkiem doktora przekazanym przez Maję. Pszczółka zrzuca na zakochanych liść, w którym namalowane jest serce.

Wpływ bajki na kształtowanie postaw dzieci

Oglądając odcinek Pszczółki Mai można odnieść wrażenie, że choć jest to bajka, niesie tak uniwersalne wartości, których przypomnienie może być zasadne również w świecie dorosłych. Niczym w „Małym Księciu” można tu odnaleźć liczne alegorie do zachowań dorosłych, którzy często zatracają się w pozornie wartościowych sprawach, nie dostrzegając tego, co naprawdę może uczynić ich szczęśliwymi.

W warstwie pedagogicznej na pewno trzeba oddać bajce, że w sposób ciekawy próbuje uświadamiać młodą widownie, że najważniejszy jest drugi człowiek. Że dopiero prawdziwe relacje oparte o szczerości pozwolą poczuć się szczęśliwym, tak, jak muchy Funia i Bzyku.

Niewątpliwym atutem tego odcinka są również elementy bardziej praktyczne, np. to, jak należy zachowywać się wobec zaleceń lekarza. Ważne jest przypomnienie dzieciom, że niebezpieczna zabawa może nieść ze sobą konsekwencje, że przejadanie się powoduje bóle brzucha, że trzeba być delikatnym wobec problemów innych, którzy obdarowują nas zaufaniem i zwierzają ze swoich trosk.

Biorąc pod uwagę pełny dubbing serialu i dobór aktorów, bajka wnosi bogate doświadczenia lingwistyczne w życie młodych ludzi. Głosy postaci nie są przesadnie infantylizowane i zniekształcane, co osobiście uważam za duży atut. W dobie komputerowej obróbki dźwięku i nienaturalnie szybkich dialogów, Pszczółka Majka wydaje się być przyjemną oazą spokojnych, przyjemnie brzmiących konwersacji bohaterów. Nie bez znaczenia pozostaje również wysoki poziom używanego słownictwa. Dialogi są poprawne językowo, słownictwo jest bogate, ale zrozumiałe. Pojawiają się również przysłowia, jak np. „mowa jest srebrem, a milczenie złotem”.

Oczywiście w warstwie wizualnej serial odbiega od dzisiejszych standardów animacji. Jednak dzięki bardzo wysokiemu poziomowi udźwięcznienia (muzyka, dialogi, dźwięki), serial, mimo prostej grafiki, powinien być akceptowany przez młodą widownię również dzisiaj.

Wydaje się, że duże znaczenie edukacyjne ma również osadzenie bajki w świecie przyrody. Dziecko poznaje dzięki temu świat zwierząt (głównie tych najmniejszych), fauny i flory, z którą obcuje również na co dzień, dzięki czemu może lepiej zrozumieć to, co jest przedstawiane na ekranie. Uczy to także szacunku do wszystkich istot żywych. Personifikacja zwierząt jest tu zabiegiem nie tylko budzącym zainteresowanie dziecka, ale również poszerzającym jego znajomość i ciekawość świata.

Wydaje  się, że wśród aktualnych seriali animowanych wiele produkcji skupia się na dynamicznym przekazie, niejako oczarowaniu dziecka wartką akcją i widowiskową warstwą wizualną. Treść, ta w dialogach i ta w narracji, schodzi na dalszy plan. Liczą się migające piksele i bezmelodyjne dźwięki.

W tych realiach, serial Pszczółka Maja, a na pewno odcinek 66 – „Mucha Funia”, wydaje się produkcją, przy której dziecko może złapać oddech. Może zostać wciągnięte w świat serialu, ale nie poprzez jego warstwę multimedialną, a treść, opowieść, którą aby zrozumieć nawet na dziecięcy sposób, trzeba stać się aktywnym widzem. Takim, który posłucha tego, co mają do powiedzenia Gucio i Maja, a nie tylko zobaczy jak bohaterowie spadają z dużego liścia i nabijają sobie guza. Wydaje mi sie, że budowanie angażowania dziecka na poziomie jego aktywności intelektualnej jest dużo bardziej wartościowe niżeli działanie tylko w obrębie percepcji zmysłów widzenia i słyszenia.

Pszczółka Maja jest bajką, którą bez obaw i ze spokojem pokazałbym swojemu dziecku.