
Kino to nie tylko sztuka, emocje i popcorn w ręku — to także gigantyczny biznes. Niektóre filmy zarobiły więcej niż roczny budżet niejednego państwa. Ale co sprawia, że niektóre tytuły stają się prawdziwymi maszynami do zarabiania pieniędzy? Czy to tylko efekt kampanii marketingowej, popularności aktorów, a może magia samej historii? Przyjrzyjmy się najpopularniejszym i najbardziej kasowym filmom w historii kina oraz odkryjmy, co stoi za ich sukcesem.
Od „Titanica” po „Avatara” – rekordziści, którzy przepisali historię box office’u
Zacznijmy od konkretów — oto lista filmów, które wspięły się na szczyt listy najbardziej kasowych produkcji wszech czasów (dane na 2025 rok):
- „Avatar” (2009) – ok. 2,923 mld USD
- „Avengers: Endgame” (2019) – ok. 2,799 mld USD
- „Titanic” (1997) – ok. 2,265 mld USD
- „Star Wars: Przebudzenie Mocy” (2015) – ok. 2,068 mld USD
- „Avengers: Infinity War” (2018) – ok. 2,048 mld USD
Te liczby robią wrażenie — i to nie tylko na inwestorach. Filmy te przyciągały do kin setki milionów widzów na całym świecie. Co je łączy? Zaskakująco dużo.
Po pierwsze — uniwersalność historii. „Avatar” opowiada o konflikcie kulturowym, miłości i walce o przyrodę — tematy bliskie wielu widzom. „Titanic” łączy epicki romans z autentyczną tragedią, a Marvelowskie „Avengers” bazują na latach budowania lojalności wśród fanów.
Po drugie — efekty specjalne. Wszystkie te produkcje wyznaczały nowe standardy technologiczne. James Cameron to mistrz rewolucji wizualnej — zarówno „Titanic”, jak i „Avatar” przesunęły granice tego, co można pokazać na ekranie.
Po trzecie — globalny marketing i premiery międzynarodowe. Filmy te były tworzone z myślą o rynku globalnym, w tym ogromnych widowniach w Chinach, Indiach czy Brazylii.
Nie sposób też pominąć wpływu powtórnych wydań kinowych. „Avatar” i „Titanic” regularnie wracają do kin w nowych wersjach — 3D, 4K, z dodatkami. To dodatkowe dziesiątki milionów dolarów do puli.
Superbohaterowie kontra klasyka – co dziś lepiej zarabia w kinie?
Jeśli przyjrzeć się dokładniej rankingowi, łatwo zauważyć, że większość najbardziej dochodowych filmów ostatnich lat to produkcje z kategorii superbohaterskich. Marvel Cinematic Universe (MCU) zdominował ostatnią dekadę — zarówno „Avengers: Endgame”, „Infinity War”, jak i „Spider-Man: No Way Home” zgromadziły rekordowe widownie.
Ale czy to znaczy, że dziś tylko superbohaterowie przynoszą zyski? Niekoniecznie. Choć MCU i DC to istne kopalnie złota, wciąż zdarzają się wyjątki. Przykładem może być „Top Gun: Maverick” (2022), który zarobił ponad 1,5 mld USD bez wsparcia peleryn i supermocy. Sukces tego filmu pokazuje, że nostalgia i charyzma głównego aktora (Tom Cruise) nadal potrafią przyciągnąć tłumy.
Z drugiej strony klasyczne kino (np. dramaty, romanse czy thrillery) coraz rzadziej pojawia się w czołówkach box office’u. Tu królują streamingi — Netflix, HBO Max i inne platformy stały się nowym domem dla tego typu produkcji. Kina natomiast stawiają na spektakl i widowisko.
Warto też dodać, że najbardziej kasowe filmy rzadko zdobywają Oscary w kategoriach głównych. Wyjątkiem jest „Titanic”, który połączył sukces artystyczny z komercyjnym. W większości przypadków jednak kino artystyczne i kino komercyjne to dwa różne światy.
Kina, które liczą miliardy – czyli jak działają rekordowe premiery?
Zarobek filmu to nie tylko liczba widzów, ale efekt bardzo złożonego procesu, który zaczyna się na długo przed premierą.
1. Budżet produkcji i inwestorzy
Najbardziej kasowe filmy mają też… najbardziej kosmiczne budżety. „Avatar: Istota wody” kosztował ponad 350 mln USD. Tego typu produkcje to inwestycje z dokładnym planem zwrotu — nie tylko z biletów, ale też z gadżetów, gier, licencji, parków tematycznych, a nawet… zestawów Happy Meal.
2. Marketing i hype
Studia filmowe potrafią wydać niemal tyle samo na promocję, co na samą produkcję. Teasery, zwiastuny, przecieki, wywiady, TikToki, panele na Comic-Conie – to wszystko elementy kampanii, której celem jest stworzenie efektu „musisz to zobaczyć”.
3. Premiera globalna
Dawno minęły czasy, kiedy film wchodził do kin tylko w USA. Dziś największe premiery odbywają się równolegle na całym świecie. Kluczową rolę odgrywa rynek chiński – potrafi on przynieść setki milionów dolarów wpływów, choć zachodnie filmy muszą przejść tam cenzurę.
4. Powtórne premiery i wersje rozszerzone
Zysk nie kończy się w weekend otwarcia. „Avatar” był ponownie puszczany w kinach przy każdej większej okazji — od wprowadzenia nowego formatu (3D, IMAX) po zbliżającą się premierę sequela. Powtórne wydania dodają do wyniku kolejne miliony.
Co tak naprawdę oznacza „najbardziej kasowy film”? Zaskakujące niuanse
Zarobki filmów to temat bardziej złożony, niż mogłoby się wydawać. Często mówi się o kwotach brutto, czyli całkowitym przychodzie ze sprzedaży biletów na całym świecie. Ale co z kosztami? A inflacją?
Na przykład: „Przeminęło z wiatrem” (1939) po uwzględnieniu inflacji zarobiło najwięcej ze wszystkich — ponad 3,7 mld USD (w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze). Podobnie wiele starszych filmów, jak „Gwiezdne wojny: Nowa nadzieja” (1977) czy „E.T.” (1982), może konkurować z dzisiejszymi blockbusterami, gdy przeliczy się wpływy względem ówczesnej wartości dolara.
Są też inne niuanse:
- Czy liczyć tylko wpływy kinowe, czy też sprzedaż DVD, VOD i streaming?
- Czy doliczać wersje rozszerzone?
- Jak traktować filmy, które zarobiły miliony, ale kosztowały niewiele? („Paranormal Activity” – zysk procentowy był ogromny)
A co z filmami, które zarobiły dużo, ale… nie pokryły kosztów marketingu? Albo zostały uznane za sukces mimo przeciętnych wpływów, bo przyciągnęły tłumy na platformy streamingowe?
Krótko mówiąc — „najbardziej kasowy film” to pojęcie względne, zależne od kryteriów, jakie przyjmiemy.
Czy era miliardów się kończy? Przyszłość kinowych superprodukcji
W ciągu ostatnich kilku lat świat kina bardzo się zmienił. Pandemia COVID-19 spowodowała zamknięcie wielu sal, a widzowie przyzwyczaili się do oglądania premier w domowym zaciszu. Choć kino wraca do normy, nie da się ukryć, że model dystrybucji się zmienił.
Nie wszystkie filmy celują dziś w miliardowe wpływy. Wielu twórców (np. Christopher Nolan) eksperymentuje z nowymi formami narracji i mniejszymi budżetami. Z drugiej strony wciąż powstają spektakularne widowiska, jak seria „Dune”, kolejne części „Avatara” czy nowy rozdział w MCU.
Co więcej, rosną rynki filmowe poza Hollywood. Kinematografie Indii, Chin czy Korei Południowej coraz częściej produkują filmy, które trafiają do globalnej publiczności. „RRR”, „Parasite” czy chiński „The Battle at Lake Changjin” pokazują, że wielki sukces finansowy nie musi już być wyłącznie domeną amerykańskiego studia.
Wniosek? Filmy za miliardy nadal będą powstawać, ale może będą wyglądały inaczej, pochodziły z innych miejsc i poruszały inne tematy. A może pewnego dnia to właśnie europejski lub afrykański blockbuster zdetronizuje „Avatara”? Kto wie. Kino zawsze potrafiło zaskoczyć.