Nienasycony Witkacy o głosie Osła

Polska kinematografia ostatnich lat nie obfituje w wybitnie ciekawe scenariusze. Powoli zdążyliśmy przywyknąć już do przewidywalnych historii, będących, mniej, czy bardziej barwną kalką produkcji zagranicznych. Film Jacka Koprowicza, w zamyśle miał stanowić odskocznie od banalnych hitoryjek z romansem w tle. „Mistyfikacja” opowiada bowiem dalsze losy Ignacego Witkiewicza, po jego rzekomym upozorowanym samobójstwie. Ewa Błaszczyk grająca kochankę artysty, na potrzeby filmu ogoliła nawet głowę na łyso. Czy w ostatecznych rozrachunku film był wart takiego poświecenia?

Obraz Koprowicza, swój potencjał rozgłosu opiera na nazwiskach znanych artystów. Stanisław Ignacy Witkiewicz stanowi treść, a Stuhrowie są tubą, którą producenci nawołują do kupna biletów . Któż z nas bowiem nie chciałby zobaczyć na jednym ekranie pogoni Macieja Stuhra za ojcem, wcielającym sie w wielce ekscentrycznego polskiego twórcę. Tematem przewodnim jest śledztwo prowadzone przez młodego agenta bezpieki, Łazowskiego (Maciej Stuhr). Ten, wydalony z uczelni, tuż przed obroną pracy magisterskiej, wpada na trop, że samobójstwo w 1939 r. Witkacego, może być jednym z największych oszustw w historii. Sprawa do reszty pochłania Łazowskiego, kiedy okazuje się grafolog potwierdza, iż kartka wysłana po rzekomym samobójstwie, zawiera autentyczne pismo Witkacego. Od tego momentu grana przez młodego Stuhra postać, robi wszystko, by wyjaśnić tytułową „Mistyfikacje”.

Gra aktorska rodziny Stuhrów niestety nie powala na kolana. Wydaje mi sie, że kabaratowe zacięcie jakim obydwaj dysponują, w tym przypadku nie jest atutem. O ile Maciej Stuhr skrupulatnie buduje sylwetkę zdeterminowanego w osiągnięciu celu Łazowskiego, o tyle interpretacja Jerzego Stuhra nie przypadła mi do gustu. W jednym z wywiadów, twierdził, że przy wcielaniu się w tak złożoną postać jak Witkacy, warto eksponować tylko jedną cechę jego charakteru. Po obejrzeniu filmu, nie jestem w stanie ocenić, którą cechę wybrał w tym przypadku. Często można odnieść wrażenie, że starania Stuhra przykrywa ostatecznie komediancki wydźwięk jego scen. Witkacy to mistrz groteski, ale groteska winna powodować raczej uśmiech innego rodzaju, niż ten przy słuchaniu żartów osła ze Shreka, gdzie głosu użyczał właśnie Jerzy Stuhr.

Do gry pozostałych aktorów nie można mieć zarzutów… bo i nie były to szczególnie rozbudowane kreacje. Na słowa uznania zasługuje Ewa Błaszczyk, która grając Czesławe Okińska, kochankę Witkacego, w wielu scenach przyćmiewa swego wybranka. Ożywczy wątek ma także Karolina Gruszka. Aktorka bardzo dobrze ukazała, jaki wpływ na kobiety miał Witkacy.

Mimo wielu dobrych i ciekawych scen, film nie porywa. Choć reżyser zawarł w nim co najmniej dwie możliwe interpretacje (można wnioskować, że obecność Witkacego to tylko urojenia bohaterów), zbyt mało jest bezkompromisowości i polotu. Niestety, raz jeszcze okazało się, że świetnie pomyślany scenariusz nie musi przekładać się na wybitny film. Być może Koprowicz, który był tu zarazem scenarzystą i reżyserem, tę drugą funkcje powinien powierzyć komuś innemu?

Witkacy pisał w „Nienasyceniu” – Mogę się zabić, ale na myśl, że mógłbym nie istnieć wcale, zimno mi się robi z przerażenia.

Witkiewicz istniałby w naszej świadomości i bez tego filmu, ale reżyser ma prawo zadrżeć z przerażania na samą myśl, jak Witkacy oceniłby jego dzieło.

 

Mistyfikacja (2010)

Produkcja: polska

Gatunek: kryminał, thriller

Reżyseria i Scenariusz: Jacek Koprowicz

Obsada: Maciej Stuhr, Jerzy Stuhr, Ewa Błaszczyk, Karolina Gruszka