Dzieci w programie Mam Talent

Panuje powszechna opinia, że w programie „Mam talent” powinna być wprowadzona jakaś granica wieku, który muszą osiągnąć uczestnicy, by móc przyjść na casting i starać się o udział w programie. Coraz częściej bowiem zauważamy, że program jest opanowywany przez dzieci.

Oczywistym przy tym jest, że zdecydowanie bardziej wzruszy nad siedmioletni chłopczyk o jasnych włosach i niebieskich oczach, który gra na fortepianie Beethovena, niż dorosły mężczyzna, wykonujący na identycznym fortepianie ten sam utwór. I nie zwrócimy przy tym większej uwagi na to, że chłopcu zdarza się fałszować, bo przecież jest jeszcze taki mały i ma do tego prawo. Podobna logiką kierują się często jurorzy programu, szczególnie Małgosia Foremniak, która – jak to kobieta – jest osobą bardzo uczuciową i wrażliwą. Czy jednak tego chcemy? Zalewu małych dzieci, które wprawdzie mają już jakiś talent, jednak jeszcze nie do końca rozwinięty i dopracowany? Wprawdzie czasami słyszymy, jak jurorzy mówią do uczestnika „to jeszcze nie twój czas, przyjdź do nas za dwa lata”, jednak z reguły tyczy się to piosenkarzy, którzy muszą dopracować swój warsztat.

Udział dzieci w programie Mam Talent

Co natomiast z dziećmi? Widzowie buntują się coraz bardziej, widząc jawną niesprawiedliwość w tym, że ktoś przechodzi do następnego etapu tylko dlatego, że ma pięć lat i jest śliczny jak aniołek. Fakt, bycie ślicznym to nie talent. Ale może pomóc. Czy producenci powinni wprowadzić granicę wieku? Sądzę, że tak, powinni. Sprawą dyskusyjną jest to, gdzie miałaby ona przebiegać.